czwartek, 6 września 2007

II Nić

http://www.youtube.com/watch?v=dsl2kEpJSJE&NR=1

Dzień po tym niesamowitym wydarzeniu Hermiona niepewnie wchodziła do klasy, w której miała być obrona przed czarną magią.Ogromne było jej zdziwienie, kiedy zamiast Snapea, na katedrze ujrzała opiekunkę swojego domu.McGonnagal powiedziała, że profesor Snape nie będzie dziś prowadził lekcji, a że ona nie może go zastąpic, to zajęcia się nie odbędą .Wszyscy się oczywiście ucieszyli, bo nikt nie lubił starego Nietoperza.Nikogo nie obchodziło, co się z nim teraz właściwie dzieje.Tylko Hermiona mogła cokolwiek podejrzewać.Czy to może z powodu tego co wczoraj zrobila? Tego czego sie wczoraj dowiedziała?
Ta lekcja byla ostatnią lekcją Gryfonów, po kolacji wszyscy rozeszli sie do dormitoriów.
A gdyby tak hmmm- pomyslala Hermiona
-Harry!Musisz mi pomóc!
-Ok ,nie ma sprawy, o co chodzi?
-Pożycz mi swoją pelerynę-niewidkę, prooosze.
-Tylko jej nie zgub, wiesz po kim jest ta pamiątka.
-Dzięki wielkie Harry, oddam jutro! Pa!
Hermiona schowała się pod pelerynę i poszła szukać Snapea.Natknęła się na niego, gdy wychodził z lochów. Cały czas szła za nim.Wyszli z zamku, Severus kierowal się w stronę jeziora.Bylo już ciemno, mimo, że godzina nie była wcale pózna.Snape usiadł na brzegu jeziora i zaczął rzucac kamieniami mącąc szarawą wodę.
-A niech to szlag tą Granger!Pierwszy raz w życiu nie jestem zadowolony z czyjegoś szlabanu, w sumie to moja wina.Jaki ja jestem głupi!Żeby nie zabrać różdżki ze sobą!?I co teraz?Pewnie caly Gryffindor już o tym mówi.Jak to ojciec Pottera i jego banda gnoili biednego Snapea.
Snape mówił wszystko na głos, przecież nikogo tu nie było, tak przynajmniej myslał.Hermiona stała metr od niego.
-Może na miłość trzeba zasłużyc -rozmyślał Severus.Hermiona tak sie wczuła, że zapomniała zupełnie, iż nie powinna pod żadnym pozorem się odzywać.
-Wcale nie, nie ma pan racji, na miłość nie trzeba zasłużyć, a nawet jeśli to pan zasłużył na nią na pewno.
-Kto tu jest?!Granger!
Dziewczyna zdjęła pelerynę i spojrzała na niego.
-Co ty tu robisz?Powinnać juz dawno spać, szpiegujesz mnie!
-Ja nikogo nie szpieguję , poprostu slyszałam , że ktoś chce się pobawić- odpowiedziała podobnymi słowami jakich użył mały Severus dawno temu na placu zabaw.
-Jak śmiesz?!Po tym wszystkim co widziałaś , jeszcze ze mnie kpisz!Wiedziałem, że tak będzie!Wynoś się ,albo rzucę na ciebie Avadę Kedavrę!Słyszysz?!
Hermiona znów, tak jak dzień wcześniej pobiegła przed siebie, ale w połowie drogi do zamku...
-Nie!-powiedziała sama do siebie i zaczęła znów iść w stronę jeziora.Severus siedział w tym samym miejscu co wcześniej.Nie slyszał jej kroków.Dziewczyna stanęła tuż za nim, ukucnęła i objęła go za szyję, nie wiedziała co robi i co mówi.
-Nie, nie mogę stąd iść, nie odpędzisz mnie od siebie.
Snape siedział i nic nie przychodziło mu do głowy, z tego wszystkiego nie mogł sie nawet ruszyć, ktoś go przytulił.Siedzieli tak chwilę w milczeniu.Hermiona nabrała pewnosci siebie i zaczeła głaskac go po glowie.Severus wziął ją za rękę.
-Nikomu nie powiedziałas?
-Nikomu, przecież obiecałam.
-Co ty wiesz o miłości?No tak, z pewnością więcej niż ja-powiedział Snape.
-Wiem tylko tyle, że miłość nie jest nagrodą, na nią nie trzeba zaslużyć, ona poprostu jest, jest dostępna dla każdego kto żyje, dla każdego kto oddycha,tak jak powietrze, bez powietrza byśmy sie udusili, podobnie jak bez miłości.Człowiek zasluguje na miłość już z pierwszym swoim oddechem , kiedy się rodzi.
-Dziewczyno, pięknie mówisz, ale wiesz, ja zabijałem ludzi, zabijałem miłość...
-Ja wiem , ja rozumiem, inaczej pan zostalby zabity, to nie było zabijanie dla rozrywki, to byla walka o przetrwanie i myslę że miłość kiedyś pana znajdzie, moze nawet w tych zatęchłych lochach.
-Obyś miała racje, miałem cię za smarkulę, ale ty całkiem mądrze mówisz,to jest temat, w którym jesteś mądrzejsza odemnie.
-Ja wszystko wiem, pan wszystko wie, nie mówmy już nic więcej, boje się , że słowo mogłoby sploszyć tę chwilę.
Siedzieli tak jeszcze pare minut, w ciszy, kołysani wilgotnym wiatrem znad jeziora i własnymi myslami.Ona zaraz za nim, nadal jedną ręką obejmowala go za szyję, on trzymał jej drugą rękę w swojej.Patrzyli przed siebie, sącząc chłód jesiennej nocy.Severus Snape dawno nie czuł już takiego spokoju, a może nigdy go nie czuł?Poczuł coś na kształ zaufania do tej dziewczyny, niemal zobaczył nić porozumienia między sobą a swoją uczennicą, której wcześniej nie lubił, bez powodu, z zasady, nie lubił nikogo, bo uczucia mogą tylko osłabiać, odbierają wolną wolę, nie widział niczego pozytywnego w uczuciach, których jeszcze nie zaznał.Teraz jakby wiedział,że ona go rozumie, tak poprostu, nie zadaje mu zbędnych i bolesnych pytań, tylko jest.To było wspaniałe uczucie.Ktoś przy nim jest, ktoś go przytula, ktoś go rozumie, i o nic nie pyta.
*****
-Cholerny Drops!Czego on odemnie chce tak rano!-zaklął Snape
Szedł wlasnie do gabinetu Dumbledora.
-Gotowane sklątki tylkowybuchowe-wypowiedział hasło
-Witam cię Severusie.
-Dzien dobry dyrektorze.
-Wezwalem cię tu tak rano , bo mam bardzo ważną sprawę, otóż, dowiedziałem się o twojej wczorajszej wyprawie nad jezioro z panną Granger, nie wspomnę tu nawet o porze, w której Hermiona powinna już dawno spać, oraz o tym , że uczniom nie wolno przebywać na błoniach po kolacji.Powiem jedno, ty jesteś jej nauczycielem, ona twoją uczennicą, czy trzymanie jej za rekę to właściwe zachowanie Severusie? Nie powinieneś pozwolić na to by cię obejmowała i glaskała po włosach.Nie tego się po tobie spodziewałem, zawiodłeś moje zaufanie.Nie chcę cię widzieć w promieniu 5 metrów od panny Granger, rozumiemy się?I nie wykrecaj sie szlabanami, te będzie odbywać u opiekunki swojego domu, rozumiemy się?
Snape był tak zaskoczony, że wypowiedział tylko krótkie i wyszedł.
-Kto tam był?Kto to widział?Czy to aż tak wygladało?Czy my wyglądalismy jak...jak...nie.Jak para?!To nonsens.Zaraz mam z nia lekcje, cholera jasna!
Na lekcji Hermiona zachowywała się tak nieznośnie, że jeszcze tydzień temu dostalaby roczny szlaban i minus sto punktów dla Gryffindoru zresztą własnie o szlaban jej chodziło, przecież nie mogła ciągle pożyczać peleryny-niewidki od Harrego.Ale Snape jakby nie zwracał na nią uwagi i to dało jej dużo do myslenia.Gdy tylko weszła do pokoju zobaczyła sowę, nie znała jej,szybko odwinęła liścik i przeczytała go jednym tchem:
Bądz dziś o tej samej porze co wczoraj
w tym samym miejscu
Ktoś doniósł Dumbledorowi o wczorajszym wieczorze

Będę czekał
SS
-Bedę na pewno-usmiechnęła się Hermiona, to samo napisała i wypuściła sowę Severusa przez okno.
*****
Severus siedział tak jak wczoraj nad jeziorem.Tak jak wczoraj było już ciemno, może jeszcze ciemniej. Hermiona podeszła do niego w pelerynie-niewidce.
-Witam profesorze.
-Witaj Hermiono- odpowiedział Snape i od razu pomyslał; od kiedy ja mówię do niej inaczej niż panno Garnger i to bez zlośliwego uśmiechu?
-Tak jak napisałem, dyrektor wezwał mnie do siebie- i opowiedział Hermionie całą rozmowę z dyrektorem.
Gdyby dziewczyna nie miała na sobie peleryny-niewidki zobaczyłby jak się rumieni, przez mysli ciągle przelatywały jej jego słowa, a w zasadzie słowa dyrektora;"trzymałes ją za rękę", "głaskała cię po głowie", "obejmowała cię".To było niesamowite, oni naprawdę wyglądali wtedy jak para!To było...tak, to było piekne.
-Ale ten kto nas widział, nie słyszał nas, więc możemy sobie spokojnie rozmawiać, chociaż tyle-powiedziała i usiadła obok niego.Nagle wydał się jej bardzo bliski, to dla niego złamała regulamin, to dla niego wymykała się z zamku po zmroku, jakby na tajemną randkę, po tym wszystkim, co komuś innemu mogłoby się wydać niczym, nie mogła nie wziąć go za rękę.On nie odtrącił jej ręki, nawt jakby mocniej ją ścisnął.Znów siedzieli w ciszy, tak jak wczoraj.Oboje czuli magię, inną magię niż zazwyczaj i oboje nie chcięli się do tego przyznać.
-Hermiono robi sie zimno, słyszę jak szczękasz zębami, mam pomysł, chodz ze mną do gabinetu, dam ci eiksir wzmacniający, zebyś się nie przeziębiła.Od razu pomyślał;od kiedy ja się troszczę o Granger?Co się ze mną dzieje?
Jak powiedział tak tez zrobili, po chwili byli już w lochu Snapea.
-Cholera!Zapomniałem , że ten eliksir nie jest jeszcze gotowy, jeszcze trzeba dodać kilka składników.
-Nie ma problemu, chętnie się tym zajmę.
-Nie masz doświadczenia.Zrobimy tak, ty będziesz wrzucać i mieszać, a ja będę wszystko nadzorował.
Praca upływała im na chichach-śmiechach.Pierwszy raz Hermiona slyszala jak Severus sie smieje, tak naprawdę, nie ironicznie, tylko szczerze.Kiedy eliksir był gotowy, Snape dał go Hermionie a sam nalał sobie szklaneczkę Ognistej.
-Ej!Ja też chcę!-zaprotestowała dziewczyna.
-Dobrze dam ci, tylko się nie upij i nie mów nikomu, bo mnie wyrzucą z pracy.
Siedzieli na kanapie, sączyli ognistą i wesoło rozmawiali, Hermiona mówila, że w przyszłości chciałaby zostać aurorem żeby lapać smierciożerców.
Snape skrzywił sie na ten pomysł.Do tej pory rozmawiało mu się z nią tak jakby znali się od zawsze, tak jakby go lubiła.Teraz poczuł niemiłe ukłucie w sercu, bo Severus wbrew pozorom miał serce.Bardzo pokaleczone i ciemne, ale i bardzo wrażliwe.Hermiona zauważyła cień na twarzy swojego rozmówcy i szybko sprostowała:
-Ale tylko tych złych!Ciebie Severusie bym zostawiła-zasmiala się.Snape zauważył, ze Hermiona jest już dość mocno wstawiona, powiedziała do niego po imieniu, nie żeby mu to przeszkadzało, ale poczuł sie tak jakoś dziwnie, zrobiło mu się tak jakoś dziwnie ciepło, aż zamknął oczy.To była radość , jakby po bardzo długiej , mroznej zimie przyszła wiosna i zaczęła swoim ciepłem topic lody.I wtedy pijaniutka Hermiona usiadła mu na kolanach, pogłaskała po włosach i przytuliła.Snape otworzył oczy, chciał coś powiedzieć, powinien coś powiedzieć, ale nie mówił, już nie zdążył.W jednej chwili dziewczyna odkleiła się od niego , dotknęła jego twarzy i pocałowała go, szybko ale namiętnie, on oddał jej pocałunek.To była najczystsza magia, siedzieli na kanapie, ona na jego kolanach i calowali sie.Całowali by się, nawet gdyby wszystko dokoła płonęło, gdyby było trzęsienie ziemi.Poprostu płynęli, niesieni falą czegoś nieznanego, czegoś co dopiero odkrywali.
To jest cudowne, to jest piękne, to jest jak najpiękniesza muzyka, jak najcieplejszy wiatr, jak eksplozja wszystkich kolorów w srodku bezgwiezdnej nocy.Ej, tego nie powino być, ja się całuje z własnym profesorem!Pomyslała dziewczyna
-Przepraszam!-krzyknęła i wybiegła z gabinetu.
Snape był tym wszystkim tak zaskoczony, że nawet nie próbował jej zatrzymać.
-Kurwa mac!To moja wina.Teraz pewnie poskarzy sie McGonnagal i mnie wywalą.Myslał Snape, ale nie to było najważnijesze.N ajbardziej przestraszyła go mysl, że ona już więcej się z nim nie spotka, a było mu z nia tak dobrze, jak w prywatnym niebie.Ta nić porozumienia między nimi, z każdą chwilą stawała się coraz mocniejsza.Nie żeby Snape był sentymentalny, ale cholera, przyzwyczaił się do niej i wcale nie było mu z tym zle,a teraz mógł to stracic,ta nić była jednak jeszcze bardzo cienka.Przed chwilą czył sie ,jakby z nieba spadały gwiazdy, a teraz wydawało mu się, że gwiazdy zmieniły się w grad ognistych pakułów.Wtedy jakas sowa zastukała w jego okno, szybko otworzył je, odwiązał liścik i przeczytał:
To było niesamowicie cudowne!
Nigdy jeszcze sie tak nie czułam,
dziekuje ci Severusie.
PS : bo nie ma chyba sensu żebym po
tym co się stało mówiła do Ciebie profesorze Snape.


Rzeczywiście, chyba nie ma sensu, pomyslał Severus.
-Wiec wrócisz jeszcze Hermiono, wrócisz! Wyszeptał Snape i uśmiechnął się tak, jak nigdy jeszcze się nie uśmiechał.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

hmmm no cóż... opowiadanie ciekawe chociaż nie przepadam za połączeniem Severus + Hermiona ;)tylko że robisz trochę błędów ortograficznych, radziłabym ci pisać notki w Wordzie, tam jest sprawdzanie pisowni ;) pozdrawiam z bloga www.severus-snape-stories.blog.onet.pl ;)

FemmeFatale pisze...

Nie mam Worda, st�d te bl�dy.Za�atwie go sobie, ale poki sa poprawki to nie chce ludziom glowy zawracac.SS+HG wysz�o st�d, ze znam te postacie, troche tylko zmienilam im charakter:)

Anonimowy pisze...

Troszku za szybko i za slodko i to niszczy caly efekt gdybys pociagla troche ta "klutnie"