sobota, 15 września 2007

IV Dom



http://www.youtube.com/watch?v=TirkTzrJfEc

A tu cos z moich 200 wierszy:P
Jestes
mym szałem
mym obłędem
moim impulsem
moją scieżką
Jestes
wiec ja wiem, że żyć będę
bez ciebie
byłoby za ciężko...



-To daleko, lepiej przytul się do mnie bardzo mocno, sama możesz nie dać rady się teleportować, zresztą nie wiesz gdzie.-powiedział Severus.
Po chwili stali w ogrodzie, a raczej w czymś, co kiedyś nim było: łyse połamane drzewa owocowe, trawa niestrzyżona od kilkunastu lat i dywan z częściowo już przegniłych liści.
-Huśtawka!-krzyknęła Hermiona
-To moja huśtawka, a to mój ogród, to znaczy, kiedyś nim był, dawno tu nie byłem, a tam dalej jest mój dom, zabrałem cię tu, żeby ci pokazać ile dla mnie znaczysz.Zapraszam do mojego domu, tylko nie przestrasz się, dawno nikt tu nie sprzątał.
Domek Severusa był mały ale piętrowy.Widać było, że kiedyś pomalowano go na biało.Dach został mocno uszkodzony, ale większa jego część trzymała się jeszcze jakoś na swoim miejscu.Drzwi wejściowe wisiały na jednym zawiasie i niemiłosiernie skrzypiały kołysane nocnym wiatrem.Kiedy Severus chciał je otworzyć, odpadły ukazując ciemną sień.
-Lumos-wypowiedzieli zaklęcie
Sień była brudna, taki sam okazał się potem cały dom.Na podłodze leżały szkielety zdechłych szczurów i myszy.Niebieska lamperia złaziła całymi płatami ze ścian, we wnęce schowana była drabina na strych, który został zaadaptowany na pierwsze piętro.
-No to zapraszam na pokoje, czy coś tam-mruknął Severus i pchnął mocno stare drewniane, na wpół zjedzone przez korniki drzwi.
Hermiona zobaczyła kuchnię, to była ta sama kuchnia, która widziała w myslodsiewni Snapea.Po lewej piec, po prawej stół i jedno przewrócone krzesło.Na przeciwko wejście do pokoju, który tak naprawdę był graciarnią.Grabie, kosy, łopaty i worki po nawozach kwiatowych.Na lewo, za piecem znajdował się drugi pokój.Sprawiał wrażenie najciemniejszego, mimo to, że była noc i wszystkie były tak samo ciemne.To miesce wyglądało naprawdę jak pokój.Dywany na ścianach, żeźbiona dębowa trzydrzwiowa szafa, drewniane żeźbione łóżko i kolorowy żyrandol.Dwa okna były przybrane zasłonami w duże kwiaty.Pokój był przytulny ale mimo to wydawał sie mroczny.
-To sypialnia moich rodziców, a raczej matki, ojciec nie nocował w domu zbyt często-wyjaśnił Severus-teraz chodźmy na poddasze, pokażę ci mój pokój.
Drabina wydawała się chyba najbardziej stabilna ze wszystkich sprzętów znajdujących się w domu i nawet nie skrzypiała gdy się po niej wspinali.Strych był strasznie zagracony, mnóstwo butelek, stare garnki i ubrania.Zniszczone walizki i szczątki lampy naftowej.Po środoku strychu był mały kwadratowy pokój.Hermiona weszła pierwsza.Zobaczyła ponury dziecięcy pokoik, który bardziej nadawałby się na kostnicę ,niż na miejsce do nauki i spania.Żelazne łózko, regał i niska komoda, to było całe jego wyposażenie , zero dywanu, zero firanek.Ściany pomalowane na biało zdawały się czynić pokój jeszcze bardziej ponurym i niegościnnym.Na regale stało kilka książek, pare fiolek po eliksirach i drewniana ramka.
-To ty?Ile mialeś wtedy lat-spytała Hermiona
-11, w ten sam dzień pierwszy raz pojechałem do Hogwatru-odpowiedział Snape
-Ale nie uśmiechasz się, nie cieszyłeś sie ,że tam jedziesz?
-Ja prawie nigdy się nie usmiechałem, tym bardziej na zdjęciach, których nie cierpiałem, bo zawsze wychodziłem na nich jak żywa śmierć.
-Mogę je zatrzymać?Nie mam żadnego twojego zdjęcia, a tu i tak nikt nie ma z niego pożytku, proooosze
-Jak chcesz to weź je sobie, możesz też wziąć sobie którąś z książek jeśli jakaś cię zainteresuje.A teraz chciałbym chwilkę pobyć sam, wyjdę do ogrodu , a ty przejrzyj książki i wybierz sobie jakąś.
-Tylko wracaj zaraz.
-Tu nic ci nie grozi, nikt nie wie ,że tu jesteśmy, chyba nie boisz się pająków tak jak rudzielec, co?
-Mam przecież różdżkę-obruszyła się dziewczyna
Snape wyszedł się przewietrzyć i ułożyć sobie w głowie setki wspomnień, które przywołało to miejsce.
-To mój dom, to miejsce dla mnie tak straszne, myslałem, że już nigdy tu nie wrócę.
Severus usiadł na huśtawce
-To miejsce mieści tyle wspomnień, nie wyobrażałem sobie nawet ile.Teraz będzie mi się kojarzyło także z Hermioną.Może kiedyś, jak to wszystko się skończy, ta cała wojna, może wtedy tu zamieszkamy.Dobre chwile ognonią złe wspomnienia ,na zawsze.Może i w tym domu będzie kiedyś słychać śmiech dzieci, śmiech naszych dzieci.Ciekawe czy ona się nad tym zastanawiała, a może jest ze mną przez zwykłą ciekawość, upolować Nietoperza to przecież coś.Kiedyś pewnie jej się znudzę ,a jeśli nie , to przerazi ją moja przeszłość.Nie widziała mnie jeszcze jak wyglądam po zebraniu śmierciożerców, nie widziała mojego wyrazu twarzy gdy idę zabijać.Nie wie, że nigdy nie będę taki jak wszyscy.Kiedy się kogoś zabije ,nie jest się już tym samym człowiekiem co wcześniej, w najgorszych chwilach zawsze ma się przed oczami oczy mordowanych błagające o litość, ale ja nie mogłem być litościwy, kiedyś nawet nie wiedziałem co to znaczy.Znałem tylko nienawiść i gniew.Czy ja mogę się zmienić?Czy ktoś może mnie zmienić?Tak, będę w to wierzył do kolejnego zabójstwa, to nie ma sensu...
-Witam cię Severusie
-Luciusz?!Co ty tu robisz?
-Przyprowadziłeś sobie zabawkę do mieszkanka i nie chcesz się podzielić ze starymi kumplami?.Ja zawsze dzieliłem się z tobą wszystkimi panienkami z łapanek. Nie ładnie Snape.
-O czym ty mowisz?Jaka zabawka?Nie podzieliłem się?
-Też prawda, zawsze byłes lojalnym kolegą Severusie.Jako, że zabawiłeś się z nią pierwszy, to nie masz chyba nic przeciwko, żebymy też pokorzystali trochę z młodej Gryfoneczki.Tylko troszeczkę-uśmiechnął się paskudnie Luciusz-Niestety ja będę ostatni, wiesz, że nie lubię jak dziewczyny za bardzo się rzucają, dlatego najpierw zajmie się nią Dolohov i Averry.
-Gdzie oni sa?-spytał wystraszony Snape
-Są już w twoim domu Severusie i właśnie bawią się twoją zabawką, nie bądź samolubny, przecież zawsze byliśmy przyjaciółmi, prawda?-spytał Luciusz i znowu paskudnie się uśmiechnął
Severusa już nie było w ogrodzie, biegł po schodach na pierwsze piętro , skąd dochodziły do niego krzyki Hermiony.
-Crucio!Może jak się trochę zmęczysz malutka to będziesz milsza- mówił Averry
-A może ona myslała ,że będzie dawać tylko Snapeowi?Byłas tak samo naiwna jak inne.Tobie też mowił, że cię kocha?I może jeszcze w to wierzyłaś?Severus nie ma uczuć.-zaśmiał się Dolohov
-To on mnie...- spytała przez łzy Hermiona
-A co ty myslałaś, że jesteś wyjątkowa?Rozsmieszasz mnie szlamo.Crucio!
-Severus zawsze był zły, jest zły i zły pozostanie.Poza tym, zawsze dzielił się z przyjaciółmi swoimi zabawkami-kontynuował Dolohov
Hermiona wiła się z bólu w kałuży własnej krwi.
-Myslałaś, że jesteś pierwsza?A słyszałem o tobie ,że jesteś całkiem mądra, najmądrzejsza z całego szlamowatego Gryffindoru.
-Ale my nie przejmujemy się twoim szlamem, w końcu szlamy dają tak samo jak czarownice i mugolki-smiał się Dolohov
-O!Witamy cię Severusie, właśnie bawimy się z Averrym twoją zabawką, ta jest całkiem niezła, muszę przyznac, po raz kolejny zresztą, że masz gust.
-Co wy jej zrobiliscie?Co juz zdąrzyliscie jej zrobic?!-krzyczał Severus
-Oj tam, dostała narazie kilka cruciatusów żeby była milsza.Jesli chcesz się z nią zabawić jeszcze raz to nie ma sprawy, ale najpierw zgwałce ją ja a potem Dolohov, ty możesz być przed Luciuszem, on nie lubi jak się zbytnio ruszają.
-Aha i nie ładnie z twojej strony, że nic nam nie powiedziałeś...
-Drętwota!Drętwota!-rzucił zaklęcie Severus zanim tamci mogli zareagować
-Hermiono!Nic ci nie jest?
-Odejdź odemnie-wyszeptała cichutko dziewczyna-odejdź, a ja myslałam ,że jesteś inny, rzeczywiscie byłam głupia i teraz za to płacę, życiem, wiem że potem mnie zabijecie, może nawet ty mnie zabijesz.Ja ci wierzyłam, wierzyłam ci, myslałam ,że jestes inny, ze w głębi duszy jesteś dobrym człowiekiem, że dzięki mnie możesz się zmienić...Myslałam, że jeszcze masz duszę...
-To nie tak...
-Daj mi skończyć Severusie, mam jedno życzenie, które myslę,że może być spełnione.Wiesz, mam życzenie abyś ty był moim pierwszym i tylko tyle, a potem szybko mnie zabij, zabij mnie szybko przez wzgląd na dawne czasy.-Hermiona patrzyła smutno w rozszerzone wsciekłością oczy Snapea, jakby szukała w nich jeszcze iskierki dobra , po chwili zemdlała.
*****
-Gdzie ja jestem?-spytała Hermiona
-Jesteś w mojej sypialni, jesteś bezpieczna, nie musisz się o nic bać, jestem przy tobie aniołku.
-Czemu jeszcze mnie nie zabiłeś?
-Nie mam zamiaru tego robić, nie mów tak nawet, ogłuszyłem Dolohova i Averrego i deportowałem się z tobą tutaj.Byłas bardzo słaba, dostałas kilka cruciatusów, ale widzę, że już ci lepiej, dam ci jeszcze trochę eliksiru wzmacniającego.Jak sie czujesz?
-Czuję się podle, okłamałeś mnie, a ja myslałam ,że dla ciebie coś znaczę, ja ci uwierzyłam.Aż tak bardzo cię bawi zadawanie innym bólu?
-Nic nigdy mnie tak nie ucieszyło, jak twoja wiara we mnie.To co ci powiedzieli ci śmierciożercy to nie prawda, kiedyś byłem taki, kiedyś się z nimi dzieliłem każdą zabawką, ale ty nie jesteś zabawką Hermiono.Byłem w ogrodzie kiedy przyszedł Luciusz i zaczął mówic, nawet nie wysłuchałem go do końca, tylko pobiegłem ciebie ratować.
Hermiona otworzyła szeroko oczy, fakt, pamietała jak przez mgłę bezwaładnego Averrego i Dolohova, ale nie wiedziała kto to zrobił , nie umiała skojarzyć.
-Więc, to ty mnie uratowałeś?
-Alleluja!Wreszcie zaczęłas logicznie myśleć.
-Ale wytłumacz mi skąd oni wiedzieli gdzie jesteśmy?
-Mroczny znak jest jakby radarem, smierciożercy wiedzą gdzie jest każdy z nich , pewnie znudziło im się znęcanie nad mugolami i postanowili mnie odwiedzić, zapewne byli zdziwieni ,że jestem w swoim domu.
-Tylko jak wytłumaczysz się teraz przed Czarnym Panem Severusie?Grozi tobie wielkie niebezpieczeństwo.
-Tobie też groziło, przezemnie, nie oczekuję, że mi kiedyś wybaczysz, zrozumiem jeśli nie będziesz chciała mnie już znać, ale to co między nami było, było prawdziwe Hermiono przynajmniej z mojej strony.Nie wybaczę sobie tego, że przezemnie mogłaś zginąć, najlepiej będzie jeśli zerwiemy ze soba wszelkie konatakty.
-Co ty mowisz, to tak jakby ktoś obiecał mi wspaniały prezent na gwiazdkę i potem dał mi puste pudełko.Kocham cię, ja cię kocham Severusie-Hermiona wzięła go za rękę.
Snape chciał w pierwszej chwili zabrać rękę, ale nie mógł, było mu tak dobrze, czuł się tak spokojnie, tak jakby poraz pierwszy w życiu ktoś się o niego troszczył,pierwszy raz usłyszał słowa< Kocham cie > kierowane do niego ,ale szczęście nie trwało długo.
Severus syknął z bólu i chwycił się za przedramię
-Czarny Pan mnie wzywa, muszę iść, natychmiast
-Co mu powiesz?
-Jeszcze nie wiem, ale nie martw się, nie pozwolę żeby stała ci się krzywda
-Uważaj na siebie Severusie i wracaj tak szybko jak możesz-Hermiona podniosła sie lekko i pocałowała go
-Wrócę do ciebie jak tylko będę mógł-szepnął Severus, ale nie umiał jeszcze powiedzieć jak bardzo ją kocha, był jednak nadal Snapem, wyrażanie uczuć nigdy nie przychodziło mu łatwo.
*****
-Hermiona obudziła się w skrzydle szpitalnym, obok niej siedzieli Ron, Harry i Ginny
-Jak się czujesz Hermi?-zapytał Ron
-Która godzina?-spytała nerwowo Hermiona
-Dopiero 10 rano, możesz nadal spać.Powiedz jak się czujesz?
-Dziesiąta?!Już?!Boże!Widzieliscie go gdzieś?
-Kogo ?O kogo ci chodzi Hermiono?
Ale Hermiona już nie słuchała.
-Leżę w skrzydle szpitalnym, ktoś musiał mnie tam przenieść, tym kimś nie był on...
-Dumbledor cię przyniósł tutaj, spokojnie
-Boże!To znaczy ze on... niemożliwe, nie wierzę!-Hermiona zaczeła rzucac sie po łózku, płakać i krzyczeć
-To przezemnie!On nie żyje przezemnie!Ja się zabiję!Przemnie!Zabiję się!Zabił go, zabił go, jego już nie ma, zabiję się, zabił go, przezemnie!
-Kogo Hermi, kogo?Wszystko jest w porządku, wszyscy żyjemy, to był zły sen , nikt nie zginął.
Ale Hermiona nie słuchała, nagle dotarło do niej najgorsze, słowa , zaczęły powoli dochodzić do jej świadomości, nie ma, nie ma.Czuła się jakby wokół niej latało całe stado dementorów, straciła nadzieję, straciła szczęście.Chciała krzyczeć ale coś dławiło ją w gardle.Szeptała tylko< nie ma nie ma> i kiwała się na łóżku, nagle szept przeistoczył się w wycie, Hermiona wyła gryząc swoje ręce, była w amoku, nie widziała przyjaciół, nie widziała sali, widziała tylko jaskrawe zółte plamy.
-Nie maaaa, nie maaaa, mnie też już nie ma.Nie pożegnałam się z nim nawet, nie możesz tak odejść bez pożegnania, nie możesz.

Brak komentarzy: